sobota, 16 marca 2013

Wiersz o smutku

Smutek

Czymże jest smutek jak nie uczuciem?
Ano chwilą spędzoną samemu,
czasem zmarnowanym,
pustym pudełkiem ciastek Oreo?
To kilka definicji, które odczuwają osoby,
jakie się na życiu nie znają.
Prawdziwy smutek nie jest wtedy,
gdy nogę złamiesz, sprawdzian oblejesz,
ale dopiero, jak osoba ukochana,
zejdzie z tego świata.
Podczas monotonnych, snów,
czekania na coś, co nie przyjdzie,
a przede wszystkim gdy:
Ty kochasz, on Ciebie nie i
wszystkie definicje chcesz obalić,
po to, aby czuć się lepiej.
Ale czy to Ci wyjdzie?
Nie!
Tylko pogorszysz sprawę
i łopatę Ci pożyczę,
żebyś wyszła z tego dołka i
bezpiecznie szła przez życie.

piątek, 15 marca 2013

Wiersz o piłce nożnej.

Piłka nożna

To nie tylko sport,
to nie tylko gra,
to sposób życia,
sposób bycia!

Wyżyć się można,
po stresującym dniu.
Zapomnieć o świecie,
myślach złych, smutku.

Trzeba pomuc swej drużynie,
odnośić sukcesy,
nauczyć się przegrywać.
Odczuwać radość i smutek.

Bo w piłce nożnej jest tak,
zagrasz mecz raz i
niezależnie czy przegrasz,
czy wygrasz zakochasz się
w tym sporcie.



piątek, 8 marca 2013

8 marca

Cześć:)
Z powodu, że dziś Dzień kobiet napiszę coś w tym stylu:)

   Amanda po wyjściu z sali matematycznej usiadła na ławce i podziwiała chłopaków z szóstej klasy jak grają i ping-pong'a. Był biegany i dlatego nie wiedziała kto wygrywa. W ogóle to jej nie zastanawiało. Najważniejszą rzeczą było to, że najgorsza lekcja już minęła.  
   Najfajniej było na polskim, bo wszystkie dziewczyny z okazji ich święta dostały po lizaku od chłopaków. Amanda uśmiechnęła sie do tych wspomnień i z powrotem przybrała normalny wyraz twarzy. Próbowała się skupić na grze. Ale ktoś jej przeszkodził.
   Hubert stanął tuż przed nią. Była w duchu zaskoczona, że stoi przodem do niej, a nie tyłem. Że nie gra, tylko nic nie robi. Zwykle się unikali. A jak rozmawiali, to mniej więcej tak:
   - Ej, co będzie w szóstym?
   - B. A w siódmym C.
Albo:
   - Daj odpisać zadanie!
   - A kiedy wreszcie sam odrobisz? Ale masz.
Lub podczas, kiedy on się wymiguje na lekcji:
   - Proszę pani! Ja poszłem na chwilę do kibla...
   - Mówi sie poszedłem!
  - Oj, nie powtarzaj mnie!
  - Chyba poprawiaj. - znowu go poprawiła.
   A teraz to wyglądało zupełnie inaczej. Hybert zabrał głos:
   - Cześć. Wiesz, musimy pogadać.
   - Spoko.
   - To bardzo ważna sprawa...
   - Teraz mamy historię, nic nie było zadane a sprawdzian za tydzień. Dziś mamy powtózenie.
   - Nie o to mi chodzi Amm. Tylko, w ten dzień muszę się w końcu wziąść w garść.
   - Mówi się wziąć. A po za tym, od kiedy ty mówisz na mnie Amm i w ogóle, to ty, czekaj, jeszcze nigdy nie mówiłeś do mnie po imieniu, a teraz to?!
   - No bo to delikatna sprawa.
   - Mianowicie?
   - Ale nie tu, nie przy tylu ludziach. Chodź przed matematyczną.
   - Lepiej polonistyczną. Tam nie czuć strachem.
  - Ale zacznie. Amm, proszę... - zaczął błagalnie.
  - No zgoda. Ale tylko teraz, dzisiaj. I mam nadzieję, że to nie podstęp! Bo ja mam sposoby jak się zemścic! Mam na ciebie haka. - Powiedziała Amanda mrocznie.
   Udali się ku sali matematycznej znajdującej się naprzeciwko biblioteki i obok sali polonistycznej. Hubert zaczął coś bełkotać bez łądu i składu. W końcu wszystko przełożył na polski.
   - Już dawno chciałem ci to powiedzieć, a dziś, w dzień kobiet jest idealna okazja, więc... Amanda, kocham cie.
   - Niezły dowcip! Chyba, .że to jakiś zakłąd? Wrabiasz mnie z innymi chłopakami? Ale nie ze mmną te numery. Narka! - odwróciła się, ale Hubert złapał ją za rękę.
   - To nie są żarty. To szczera prawda.
   - Szczera to jest moja babcia! Puść mnie i daj iść. - zrobił o co prosiła.
   Po lekcjach, gdy Amanda wychodziła ze szkoły, przed którą było pusto z nienacka zawołał ją znajomy głos.
   - Amando, poczekaj! - był to Hubert.
   - Znowu ty? Ile razy mam ci mówić, że się nie dam wrobić?
   - Ale to nie żaden kawał Ty mi sie naprawdę podobasz!
   -Tsa, jasne. - Odwróciłą się. On ją złapał za ramiona, odwrócił ją przodem do siebie i uściskał. Po tem wyszeptał jej do ucha:
   -To nie żaden kawał. Ja naprawdę jestem w tobie zakochany, Ile razy ma ci to mówić? Chłopaki nic nie wiedzą, a pod salą matematyczną mieliśmy się spotkać, bo tam jest pusto. A jak byś dała mi kosza, z resztą tak zrobiłaś, to przy namniej bez świadków. Jeszcze tego, żebym stracił swoją miłość i kumpli. - Amanda zastanowiła się przez chwilę. W końcu wyrwała się z jego uścisku i rzekła:
   - Ale, ja nie wierzę. To nie może być prawda! - do oczu napłynęły jej łzy. - Jesteś tego pewien? Jesteś pewien?
   - Najbardziej na świecie. Jesteś moim całymn światem!
   - To tylko puste słowa.
  - A topewnie uznasz za pusty, nic nie znaczący gest. - powiedział bez entuzjazmu.
   - Co masz na myś... - i ją pocałował.