wtorek, 15 stycznia 2013

Nowa piękność w mieście

Siemka:)
Dziś napisze opowiadanie, czycoś, które ze względów na długość rozdzieliłam. Hmmm, to będzie tak jakby iKsiążka, bo każdego dnia (te dni jak wejdę na kompa) dodam ciąg dalszy, pod inną nazwą to będą takie jakby rozdziały. Dziś będzie pierwszy o tytule ,,Nowa piękność w mieście'' (nie miałam pomysłów!) Nazwę całości (choć na nią wpadłam) napiszę innym razem, jak będzie to pasować do tematyki rozdziału, bo narazie pierwszy i jeszcze się to taknie rozkręciło, ale co ja bd zdradzać! Pierwszy też nie jest nudny! Jak chcesz dowiedzieć się czegoś senstownego, zapraszam do czytania.


Nowa piękność w mieście

   Karina siedziała oparta głową o szybę czarnej Skody Yeti swojego taty i była pogrążana we śnie. Szyba spłaszczyła jej zwykle puszyste rudawo-brązowe włosy, tak że wydawały się dłuższe. Szarozielone oczy pozostały zamknięte, tak jak jej pełne czerwone usta. Oto do polski zagościła nowa piękność! Jej figura modelki i twarz przypominają nie jedną modelkę a jej charakterek, cóż był nie od opisania. 
   Otworzyła lekko tylko prawe oko, by spojrzeć na zagłówek, o który oparta była głowa jej mamy. 
   -I oto jesteśmy na miejscu! Po takim czasie drzemki, chyba jesteś wypoczęta Karinko? -Oj, to był cios prosto w serce! Mama przeciez wiedziała, że Karina nie znosi być nazywana w ten sposób! Szybko się zerwała i urzyła swojej ciętej riposty.
   - Jestem człowiekiem! I to w dodatku leniwym! Lubię spać, czemu mi to robisz! - Wyszła z samochodu i trzasnęła drzwiami, tak że jej mama ze zdziwienia i strachu znieruchomiała na chwilkę. 
   Mama ruszyła za nią i przypatrywała się przez jakieś pięć sekund jak Karina kopie kamyk z załamaną miną.
   - Słonko, wiem jak tęsknisz za Nowym Yorkiem i pewnie czasem w szkole będziesz dyskutowac po angielsku, ale okaż chociaż trochę zainteresowania nowym domem! I jako iż jesteś najbardziej zniechęcona tą przeprowadzką, masz prawo jako pierwsza wybrać sobie pokój, bo wiesz jak tata chce mieć ten z garderobą? - to o tacie powiedziała trochę ciszej, Chyba nie chciała żeby usłyszał. Dziewczyna posłusznie wybrała się domu.
    Wygląd holu podziałał na nią uspokajająco. ,,Chyba, da się do tego przyzwyczaić. Po za tym jest to o wiele większe od naszego domu w ameryce, o wiele!'' pomyślała, ze świadomością, że to tylko jeden pokój! A co ją czeka dalej? Zostawiła za sobą hol połączony z kuchnią, którego podłogi były stare i drewniane, natomiast kremowe ściany były takie nowoczesne! Wielki plazmowy telewizor i skórzana kanapa taty dodadzą tu uroku i techniki!
    Weszła drewnianymi schodami w górę i otworzyła pierwsze drzwi po prawej. Był tam biały pokój, mający dobre dziewięć na osiem metrów przestrzeni! Zobaczyła pomiędzy oknami jakieś drzwi i jak je otworzyła stanęła na balkonie. Jego podłoga była z przyciemnionych szyb a balustrady biało-czarne na przemian. Wyglądało tu tak pięknie i nieprawdopodobnie! Weszła z powrotem do pokoju i zobaczyła jeszcze jedne białe drzw, które skutecznie wtapiają się w tło, ale zdradza je okrągła, srebrna klamka. ,,Przemaluję ja na biało'' pomyślała. Otworzyła i ujrzałą wielką garderobę! Półki, wieszaki i jeszcze były szuflady! Wszystko w bieli, ale tak aksamitnej, tak pięknej że przemalowanie byłoby grzechem. Pokój wygądał ślicznie, garderoba jak niebo, to jest idealny pokój, dla Kariny! 
     Z nową energią, omijając facetów z ekipy przeprowadzkowej, Karina wybiegła z domu i wzięła swoje bagaże. 
   - I co? Wybrałaś już pokój? - zapytała ją mama.
   - Oczywiście! Jak się idzie po schodach, pierwszy w prawo. I wara mi go przemalowywać, lub tapetować! Biel tego pokoju jest taka, że będę często sprzątać, dzięki czemu nie będę sie nudzić.
   -O! Sama na to wpadłaś? Bo jak ja ci to proponuję, to ty idziesz spać! -odrzekła mama. Karina puściła tę uwagę mimo uszu i zabierając bagaże udała się do swojego pokoju. 
   Nastała noc i faceci z ekipy już się zwinęli, zostawiając nam w domu wszystkie rzeczy w odpowiednich miejscach. 
   Do pokoju wtargnęła mama z zatroskaną miną. Karina czuła, że będzie kazanie, i się nie myliła.
   -Słonko, ja wiem, że jest ci ciężko, ale zawsze można się z tego wszystkiego pośmiać!
   - Niby jak? - pytała Karina z niedowierzeniem, a mama nie traciła uśmiechu z twarzy.
   - Jak cię zapisyawałam do szkoły, tu w polsce, dyrektor był oszołomiony tym, że nie wypiszę cie z lekcji angielskiego! - tu się zaśmiała - świetne, nie?
   - Nie, teraz będę miała o wele więcej nauki, chociaż, no przynajmniej z jednego przedmiotu będę miała dobre oceny.
   - Istnieje jeszcze wychowanie fizyczne i religia! Z tego też liczę na piątki.
   - Spoko, mamo! Nie wieżysz we mnie?
   - Oj wierzę, wierzę. A teraz idź spać. - Mama wychodziła z pokoju, ale zatrzymała się w progu, obróciła głowę by spojrzeć na Karinę i rzekła:
   - Tylko nie przezywaj koleżanek po angielsku, dobrze?
    - Nie bój się mamo! Nie jestem taka.
   - No nie wiem, po tym przedstawieniu na wieść o przeprowadzkę...
   - Bo nie wiedziałam, że tu jest tak ładnie! A teraz idź! Nie chcę mieć worów pod oczami pierwszego dnia szkoły w nowym kraju. 
   - Chyba nowym. - mama powiedziała to tak cicho, że ledwo było ją słychać. Ale Karina miała taki dobry słuch, że to się przed nią nie umknęło. 
   Mama wyszła z pokoju zamykając cicho drzwi. Karina zamknęła oczy i pogrążyła się we śnie.

C.D.N

Reszta, tak jak wspominałam, będzie jutro (o ile wejdę na kompa) A na razie proszę o komentarze, napiszcie co wam się podoba, a co nie. I chcę mieć pewność, że warto to pisać, więc naprawdę, proszę o komcie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz